Poeta wyklęty

– Ku pamięci Charlesa Baudelaire'a

Maści ciemnej ten rumak, co słowem
galopuje po paranoi sensu bezdrożach.
Zwykle potokami myśli, zdań morzem,
odkrywa prawdę ukrytą w czeluści złożach

Mroku zasłonę – machinerii zaplecza...,
Teatru, co piekielną sztukę przedstawia,
zrywa i widzom języki i oczy wypacza...
Prawda wszak goryczą wielką nas zbawia.

Obrazy szczerej odrazy, istnienia brzydoty...,
jak zakazane piosenki, jak teatr obłudy.
Chadzają w myślach, jak dzikie wściekłe koty,
co paplają jęzor w gównie, wciskają w brudy.

Trupy ścielące alejki naszego życia
jak cynamon w porannej, gorącej kawie.
A szaleństwo istnienia, jego sztuka bycia...,
wciąż na szali wagi, na sądowej winy ławie..

Rzygać mi się chce i to szalenie szczerze
od dobra i piękna kwiatów – wierszy co jak kłody...
Swym tępym, ignoranckim wzrokiem je mierzę
i szatańskie obłędu nad nimi odprawiam modły.

Bo w szyderczym aspekcie piękno największe,
gdy artysta z "gówna" robi teatrzyk ciekawy.
Ludzika zrobi, z niego i zapałek – to piękniejsze
niż wiersz o pszczółkach i zapachu kawy.

Niech żyją i dobrze się mają "Zła Kwiaty"!!!
i szanowny Baudelaire niech wiecznie trwa !!!
Bo gdyby nie on, pusty byłby ten świat...
Pusty o poetycki, dekadencki – szach i mat !!!

Marionel Moriel


Komentarze

Prześlij komentarz